“Taka karma”, “Bóg tak chciał, “widocznie tak musiało być” – ile razy słyszałem podobne idiotyzmy w sytuacjach, które zależały w dużej mierze od podmiotu je wypowiadającego i które prędzej czy później, próbując jeszcze i jeszcze można było przekuć w sukces. Ale po co? Lepiej wytłumaczyć to sobie boską wolą, karmą czy kalwinistyczną predestynacją, które to rzekomo sugerują, że choćby nie wiem co, jeśli coś nie jest Ci przeznaczone, to choćbyś stawał na męskim organie rozrodczym i robił na nim bączki, nic nie wskórasz. Czy to nie brzmi idiotycznie?
Czy warto wierzyć w przeznaczenie?
Oczywiście, że brzmi i to bardzo. Zauważ, że znaczna część rzeczy, sytuacji i zdarzeń, których jesteśmy aktywnymi, bądź biernymi uczestnikami w ogromnej mierze zależy od nas samych.
Wychodzisz w sobotę na miasto i Ty decydujesz co robisz. Możesz iść do pizzerii, wypić piwo bezalkoholowe i wrócić przed 22:00. Możesz również upić się jak świnia na jakiejś imprezie, iść do ubikacji z nowo-poznaną dziewczyną dla przeprowadzenia empirycznego eksperymentu z użyciem jej miejsc intymnych w celu zdobycia praktycznych materiałów dla pisanej właśnie pracy magisterskiej z biologii, sytuacja może się wymknąć spod kontroli, Durex może, wbrew temu co jest napisane na opakowaniu, nie okazać się extra safe i zostaniesz tatusiem lub mamusią, co wywraca Twoje życie o 180 stopni. Możesz także zabrać ze sobą nóż kuchenny, który dostałeś od Lidla za uzbierane naklejki, wejść do najbliższego monopola i dla kaprysu poderżnąć gardła wszystkim blondynkom stojącym w kolejce, ot tak dla podwyższenia stężenia IQ w okolicy. Czy to Ci było przeznaczone? Nie, masz dużo więcej opcji do wyboru.
Mimo, że jestem agnostykiem, a instytucja kościoła jest, według mnie, potrzebna w takiej samej mierze co prostytutce majtki, rybie ręcznik, a ptaku spadochron, to w kwestii roli przeznaczenia w naszym życiu zgadzam się ze stanowiskiem kościoła całkowicie. Wiara mówi, że Bóg absolutnie nie narzuca nam jedynej słusznej ścieżki życia, która nie ma na swojej drodze żadnych skrzyżowań, gdzie możemy zmienić kierunek kursu.
Czy nie byłoby nielogiczne, gdyby Bóg już na początku naszego życia obmyślił nam cały jego przebieg sam, a potem miałby do nas pretensje, że potoczyło się ono tak, a nie inaczej w przypadku, gdy nie podporządkowywaliśmy się jego woli? Czy Bóg stwarzając pedofila i wybierając mu takie przeznaczenie może mieć do niego pretensje za gwałty w toalecie Disneyland’u na dziewczynkach z różowymi kokardkami na głowie? Jeśli tak by było, to ta religia byłaby jeszcze bardziej popieprzona i nielogiczna niż wydawało mi się to do tej pory.
Dlaczego wierzymy w przeznaczenie?
Wiara w przeznaczenie zakłada, że istnieje wyższa siła lub istota, która określa z góry, co będzie. Tylko po co? Dla swojego własnego tajemniczego celu? Może to Bóg albo jakiś kosmiczny byt, którego jeszcze nie poznaliśmy, lub świadomość samego wszechświata. I w świetle takiej teorii wychodzi na to, że gatunek ludzki to marionetki. Trudno uwierzyć w przeznaczenie, skoro mamy wolną wolę.
Sprawdź też: Czy otwarte związki są normalne?
A co z przeznaczeniem w miłości? Czy jesteśmy przypisani do jednej, konkretnej osoby i tylko z nią możemy być szczęśliwi? Oczywiście, że nie. Emigrując do UK w poszukiwaniu lepszego życia właśnie tam znajdziesz osobę, z którą spędzisz resztę życia. Zostając w Polsce, znajdziesz ją w Polsce. Trzeba dodawać coś więcej?
Przeznaczenie to dobra wymówka
Stało się, więc powiem, że tak miało być. Jakże to wygodne, jakże sprytne i jakże debilne zarazem. Akceptowanie i wiara w to, że i tak będzie, co ma być to świetny demotywator do jakichkolwiek działań, bądź próbowania ten jeden kolejny raz.
Pamiętasz sytuację, gdy po raz pierwszy rozpinałeś dziewczynie stanik? Bardzo prawdopodobne, że pierwsza czy druga próba okazała się porażką. Gdybyś wtedy zwalił wszystko na los i przeznaczenie, a w Twojej głowie rozbrzmiewałyby teksty typu “no cóż, widocznie tak miało być” to nigdy nie widziałbyś i nie dotykał jednej z najpiękniejszych rzeczy na tym świecie – damskich cycków, a i dziewczynie nie sprawiłbyś żadnej przyjemności. Nie dajmy się omamić tym głupim powiedzonkom i nie powtarzajmy ich bezmyślnie, a co najgorsze nie postępujmy według nich. Oczywiście, że wygodniej powiedzieć jest, że tak miało być zamiast zacisnąć zęby i spróbować jeszcze raz, ale chyba nie tędy droga, prawda?
“Przeznaczenie – wymówka głupca w chwili klęski.”
Ambrose Bierce
Spodziewam się argumentów mówiących, że jednak nie na wszystko mamy jednakowy wpływ, a na niektóre rzeczy nasz impakt jest wręcz zerowy. Oczywiście, całkowicie się z tym zgadzam. Nie możesz przewidzieć czy jutro stojąc późnym wieczorem na przystanku tramwajowym nie podejdzie do Ciebie grupka łysych chłopaków w szalikach Widzewa celem skorygowania Twojej sylwetki i owalu twarzy. Nie wiesz czy na tym samym przystanku nie wpieprzy się w Ciebie kierowca, który wraca właśnie z imienin kumpla i zapomniał, że ma 4 promile w wydychanym powietrzu, bo tak na prawdę w tym momencie niewiele pamięta. Jasne, tego nie przewidzisz. Chodzi mi o to, żeby w przypadku sytuacji, na które masz realny wpływ nie tłumaczyć swoich niepowodzeń przeznaczeniem, kastrując się z jakiejkolwiek motywacji do działania
Nie wierzę w przeznaczenie, bo decyzja należy do mnie
Od zawsze denerwowało mnie zwalanie niewygodnych sytuacji, zdarzeń czy zbiegów okoliczności na przeznaczenie. Czy moim przeznaczeniem jest pisanie tego bloga? Nie, po prostu wpadłem na pomysł, że może być to fajny sposób na spędzanie czasu, przy okazji rozwijając się i łapiąc kilka fajnych znajomości. No dobra, tak naprawdę skusiła mnie do tego perspektywa lejącej się drogiej teqiulii po mojej klacie, którą z namiętnością i drapieżnożcią w oczach zlizuje cycata brunetka, która chciała zweryfikować mój temperament na blogu i porównać go z tym w realu. Wszechświat jest rządzony przez stały zestaw praw fizycznych i jest deterministyczny.
To jest mój wybór. W każdej chwili mogę zrobić delete i wypieprzyć w kosmos wszystko, co do tej pory było Ci tu dane zobaczyć i nie zobaczyłbyś mojej zakazanej mordy już nigdy w życiu. Nie zrobię Ci jednak tej przyjemności i zostanę. Czemu? Bo tak zdecydowałem. Ja, a nie jakieś przeznaczenie…