UWAGA! TEKST MOŻE PRZYWOŁAĆ NEGATYWNE WSPOMNIENIA. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
Dźwięk budzika wczesnym świtem targnął jej duszę, brutalnie wyrywając z błogiego stanu leczniczej nieświadomości, która ostatnimi czasy była jedyną i ciasną enklawą, z utęsknieniem wyczekiwaną i w której czuła się względnie bezpiecznie. Radosny śpiew wiosennych ptaków i strzeliste, życiodajne promienie słońca wdzierające się do sypialni odzwierciedlały stan nadziei, jakże odmienny od tego, który gościł w jej sercu i umyśle. Otworzyła zaspane, ołowiane oczy, które nie miały ochoty oglądać tego świata. W głowie nieprzyjemnie szeleściły wspomnienia wczorajszej nocy, które najchętniej wymazałaby z pamięci jakimś pieprzonym, magicznym korektorem. Niestety to zadanie było ponad jej siły odkąd cały ten koszmar postawił pierwszy, odważny krok na niepewnym gruncie jej codzienności, która od tej chwili naznaczona była najgorszymi emocjami.
- Jesteś zerem, słyszysz?
Wszystko zaczęło się niewinnie kilka tygodni temu. Pierwsza poważniejsza sprzeczka w związku, do którego do tamtej pory można było przykładać szablon, żeby odcisnąć sobie związek idealny. Odpychające szturchnięcie w ramię, które ledwo poczuła to przecież nic takiego. W końcu fizycznie nie zabolało prawie wcale. Psychicznie jednak postawiło kruche, ale jednak, fundamenty pod mur, który od tamtej pory, ku jej przerażeniu, z każdym dniem rósł coraz bardziej i bardziej.
Nadal jednak go kochała i liczyła, że to tylko jednorazowy incydent. Pogodzili się, były kwiaty, piękne słowa, romantyczna kolacja, przeprosiny i zapewnienia, że taka sytuacja nigdy więcej się nie powtórzy. Przez jakiś czas znowu było jak dawniej. Cały czas czuła jednak gdzieś w środku zadrę, która nieprzyjemnie uwierała i zakłócała dotychczasowy spokój duszy. Niestety ta okazała się prorocza. Minęły dwa tygodnie pozornej sielanki aż do kolejnej kłótni o nic, która niespodziewanie przerodziła się w piekło.
- Jesteś do niczego, słyszysz? Do niczego się nie nadajesz! Powinnaś cieszyć się, że jeszcze wytrzymuję z taką szmatą jak Ty – wybełkotał uraczając przestrzeń wonią chrzczonego spirytusu, którym nasączał się coraz częściej.
Takie słowa połączone z nieprzyjemnym wykręceniem ręki i rzuceniem na sofę były niczym uderzenie tępym narzędziem w tył głowy, które sprawiło, że jakiekolwiek zaufanie wyparowało razem z poczuciem bezpieczeństwa i stabilizacji. Usłyszeć to od najbliższej osoby stawia cały świat do góry nogami, zwłaszcza świat kobiety, która z natury jest istotą wrażliwszą, bardziej emocjonalną i takie sytuacje pozostawiają jeszcze większą skazę na jej psychice.
Kobiety niepotrzebnie tolerują przemoc w domu
I to jest właśnie moment, w którym powinna zabrać dziecko, wyjść i już nigdy nie wrócić. Bała się jednak. Wiedziała, że ciężko będzie jej wychować dziecko samotnie. Przed najbliższymi wstydziła przyznać się do swojej sytuacji, zwłaszcza, że rodzina ostrzegała ją przed tym małżeństwem, zauważając to, czego ona w miłosnym amoku dostrzec nie umiała. Miłość, jak to zwykle bywa, była całkowicie ślepa.
Od tego czasu było tylko gorzej. Coraz częściej zaglądał do kieliszka i urządzał awantury pod wpływem o każdej porze dnia i nocy. O to, że naczynia nie pozmywane, że skarpety nie wyprane, że piwo nie schłodzone, że obiad za zimny lub za gorący. Jednym słowem o każdą pierdołę. W końcu jednak granica została przekroczona. Pewnego razu wrócił do domu w środku nocy tylko po to, by rozpętać istne piekło. Gdy błagała go wręcz o to, żeby zachowywał się ciszej z uwagi na śpiące dziecko, została brutalnie odepchnięta.
- Ja jestem Panem tego domu i żadna dziwka nie będzie mówiła mi jak mam się w nim zachowywać! – oznajmił dobitnie.
Zaczęła płakać. To, nie wiedzieć czemu, rozzłościło go jeszcze bardziej. Gdy na jego „prośbę” nie przestała, uderzył ją trzykrotnie w twarz otwartą dłonią, a gdy już leżała na podłodze zadał kilka kolejnych ciosów w głowę i tułów, a wszystko zakończył bezdusznym kopniakiem w plecy. Półprzytomna zdołała dojść jeszcze do łóżeczka dziecka – 4 – letniej Madzi, którą zbudziły wrzaski dobiegające z sąsiedniego pokoju i która zaczęła głośno płakać. Płacz dziecka również zadziałał na niego jak płachta na byka i po kilku prośbach o „uspokojenie tego bachora” złapał za rączkę dziewczynki i mocno ściskając wykręcił ją i bezceremonialnie rzucił córeczkę na łóżko po czym odwrócił się i wyszedł z mieszkania.
Tej nocy miarka się przebrała. Znosiła wiele. Zniosłaby jeszcze bardzo dużo, ale podniesienia ręki na jej ukochaną córeczkę wybaczyć nie mogła w żaden sposób. Uspokoiła dziewczynkę i zasnęły wtulone w siebie. Rano dźwięk budzika wczesnym świtem targnął jej duszę, brutalnie wyrywając z błogiego stanu leczniczej nieświadomości… To był dzień, w którym postanowiła przerwać ten koszmar…
Do pierwszego uderzenia!
Szanuj się do kurwy nędzy! Nie wolno Ci być wyrozumiałą i próbować naiwnie tłumaczyć jego zachowania, usprawiedliwiając te czyny. Nie daj sobie wmówić, że jutro, pojutrze, za miesiąc na pewno wszystko wróci do normy i już zawsze będzie jak w bajce. Nie będzie, a jej morał może być bardzo bolesny. Nie chcesz spędzać reszty życia z taką osobą. Dotarło? Ale może on się zmieni, może to tylko raz z nerwów, może… Nie chcę słuchać tego pieprzenia! Powtarzam drugi i ostatni raz – nie chcesz spędzać reszty życia z taką osobą. Zerwij te kajdany dopóki jeszcze masz do nich kluczyk, bo potem może być już za późno. Co masz do stracenia? Nie próbuj ratować związku z powodu dzieci czy czegokolwiek innego, bo czy uwolnienie się od niego może w jakikolwiek sposób postawić Cię w jeszcze gorszej sytuacji? Wątpię.
Wiążesz się z kimś nie po to, żeby na każdym kroku obawiać się reakcji drugiej strony, nie po to, żeby żyć w wiecznym strachu naznaczonym niepewnością każdej kolejnej sekundy. Wiążesz się z powodów zgoła odmiennych – dla poczucia bezpieczeństwa, dla pewności, że druga strona mimo tego, że może skrzywdzić Cie jednym prostym ruchem, nigdy tego nie zrobi, dla posiadania wsparcia i kogoś, w kogo ramionach znajdziesz oazę spokoju i ucieczki przed mijającym właśnie chujowym dniem, o którym chcesz jak najszybciej zapomnieć.
Dlatego nie zastanawiaj się nawet sekundy i gdy on pierwszy raz podniesie na Ciebie rękę powiedz mu dobitne i przekonujące „wypierdalaj”. Raz na zawsze. Bo na nic innego nie zasługuje, natomiast Ty zasługujesz na dużo lepsze traktowanie. Dlatego ten, kto dopuszcza się przemocy wobec kobiety, która jest dla niego tą najważniejszą jest najgorszym sortem człowieka i nie należy się przebaczenie ani współczucie. Ale może… Nie ma żadnego ale!