Bez wątpienia lubię dawać dobre rady. Ale jeśli chodzi o smutek i przygnębienie, to muszę przyznać, że dawno nie doświadczałem tego typu uczuć. Na dobrą sprawę nie pamiętam, kiedy ostatni raz bylem smutny albo przygnębiony. To musiało być jakieś lata świetlne temu, kiedy byłem młody, brałem wszystko do siebie i nie potrafiłem rozróżnić, co jest warte wysiłku a co stratą czasu. Tylko wczoraj dla odmiany coś mnie naszło. Chwila refleksji nad życiem czy coś. Dlatego dzisiaj z perspektywy narratora wszechwiedzącego postanowiłem się podzielić tym, co zwykle robie w stanach smutku i przygnębienia.
Zaakceptuj swoje uczucia i reakcje emocjonalne
Ale przede wszystkim nie przesadzaj. Smutek i przygnębienie to terminy, które z definicji określają raczej poważne stany. Dlatego chociażby z szacunku do medycyny i osób cierpiących na oddziałach psychiatrycznych nie warto nadużywać tych określeń. Ale używając modnego języka obecnych czasów, można powiedzieć, że to stany przed depresją. Tylko w zależności od osobowości, różnie się one rozkładają i mają różne znaczenie i objawy. Depresja u silnej osobowości narcystycznej to nie to samo co przygnębienie u histronika. Więc nienazywanie chandry depresją albo chwili refleksji smutkiem to już połowa sukcesu.
Depresja sytuacyjna i chemiczna a przygnębienie
Gdy jesteś przygnębiony, oceń sytuację. Weź pod uwagę, że istnieją dwa rodzaje depresji: sytuacyjna i chemiczna. Mają podobne objawy, ale różne przyczyny.
Depresja sytuacyjna jest spowodowana po prostu wydarzeniem w życiu. Kiedy dzieje się coś wielkiego, co ma emocjonalny wpływ i potrafi wpędzić w stan smutku, jak śmierć bliskiej osoby, rozwód lub utrata pracy, można wpaść w depresję sytuacyjną. Ten rodzaj depresji zwykle ma początek i koniec, i często jest traktowany jako okres przejściowy.
Depresja chemiczna jest wynikiem zaburzenia chemii mózgu w sposób, który prowadzi do depresji. Najczęściej depresja chemiczna jest wrodzona, ale może to być również spowodowana traumatycznym wydarzeniem w życiu. Czyli jak zwykle geny i wpływ środowiska. Depresja chemiczna może się przytrafić każdemu, nawet jeśli wiedzie udane życie i wszystko toczy się pomyślnie.
W stanie smutku rób rzeczy, które sprawiają ci przyjemność
Porada, aby robić to, co sprawia nam przyjemność, nie brzmi jak prawda objawiona. Na tym przecież polega bycie w kiepskim stanie. Trudno jest ruszyć tyłek z łóżka, a co dopiero zająć się sobą i swoimi przyjemnościami. Ale z upływem czasu ten stan ma negatywny wpływ na ciało, w szczególności układ nerwowy. Zaczyna się spirala spadania w dół. Niektórzy na to mówią „poddanie się”. Trudny okres, mała izolacja i zmiany w życiu jak najbardziej niech się wydarzą, ale unikanie bodźców wyrządzi więcej szkody niż leki psychotropowe.
Sprawdź też: Kotwiczenie jako pomoc w osiąganiu pozytywnych emocji
Jaka jest moja lista rzeczy do zrobienia, kiedy czuję się przygnębiony? Po pierwsze: chodzę na długie spacery (endorfiny są świetne na moją depresję). Zawsze wracam po takim spacerze bardziej przygnębiony, bo niechcący przemyślę to i owo. Uprawiać jogę? Dobra rada, ale wolę inne rozrywki. Obejrzeć jakieś pierdoły o mordach albo katastrofach naturalnych. Iść do kina? Nie chodzę do kina. Wolę uprawiać sex.
Gdy jesteś przygnębiony, panuj nad swoimi myślami
Nie mam z tym problemu. Nie muszę chodzić na zajęcia, żeby 3 godziny w tygodniu panować nad myślami i emocjami, a resztę czasu przeżyć w chaosie myśli i nadmiarze emocji. Nauczyłem się medytować tu i teraz, uprawiać uważność na żądanie, w trudnej sytuacji, która wymaga skupienia i działania, a nie tworzenia wirtualnych pierdół w mózgu. Niestety, kiedy czujemy się przygnębieni i samotni, naszym największym wrogiem jest nasz umysł. Ale z taką wiedzą można się przygotować na każdy atak uciekania do świata fantazji.
Co prawda stan głębokiego przygnębienia i smutku to nie żarty. Jednak Jednak trzeba uważać na własne myśli, gdyż umysł nie rozróżnia rzeczywistości od fikcji i bardzo łatwo można przekonać samego siebie do czegoś, co nie jest prawdą. Na przykład w stanie smutku łatwo dojść do wniosku, że jest się przegrywem życiowym. Albo, że nie ma wokół przyjaciół, i jest się skazanym na porażkę albo samotność. Albo jedno i drugie.
I pewnie nic z tego nie jest prawdą. Nie jesteś przegrany, masz wielu przyjaciół, jesteś utalentowany, miłość jest wszędzie, a Twój szef uważa, że świetnie sobie radzisz. Ale twój mózg, kiedy jesteś w depresji, po prostu robi to, do czego został stworzony – analizuje.
To naprawdę ważne, aby zająć umysł czymś praktycznym. Nawet już nie chodzi o żadne stany smutku i przygnębienia czy epizody depresji. Na tym polega rozwój i dążenie do doskonałości.
Inne opcje uspokojenia umysłu to: czytanie, chodzenie do kina, spotykanie się z przyjaciółmi, praca. Medytacja jest również opcją, ale po prostu popadam w depresję, kiedy próbuję medytować i mi nie wychodzi. Muszę mieć dzień na takie rzeczy bo w głębi ducha to dla mnie przysłowiowe pierdoły.
Tak czy inaczej, wyciszyć umysł – to podstawa.
Spacer zalecany w walce z obniżonym nastrojem
Jeśli to w ogóle możliwe, wybierz się na spacer. Nie ma osoby, którą znam, która nie powiedziałaby, że jej poziom stresu jest zawsze znacznie obniżony po spacerze. Chodzenie to aż trzy pieczenie na jednym ogniu.
Głęboki oddech i dotleniony mózg. Chyba ze ktoś ma pecha jak ja i od września do kwietnia nie może otworzyć nawet okna w domu, bo na osiedlu pali się w kominach. Ruch z jakiegoś powodu rozjaśnia myślenie. Pewnie chodzi o oscylator. Rytm kroku i lepsze dotlenienie mogą sprawić, że coś, co było niezwykle przytłaczające zaledwie 20 minut wcześniej, będzie znacznie łatwiejsze do opanowania. Umysł ludzki jest dwuwymiarowy i działa na zasadzie wahadła. Stąd każda powtarzająca się czynność będzie sprzyjać klarownemu myśleniu. Nawet rzucanie piłki o ścianę pomaga.
Ponadto dopamina wytwarzana przez organizm podczas ćwiczeń pomaga natychmiast złagodzić depresję.
Więc wyjdź na zewnątrz i zwiększ tętno. To świetny sposób na radzenie sobie z depresją i samotnością. Ale i tak nie polecam. Dla mnie to półśrodki. Wolę zlikwidować przyczyny chujowego nastroju niż poprawiać sobie humor spacerem, po którym wrócę do tego samego punktu, tylko 3 godziny później.
Podziel się swoimi uczuciami
Dzielenie się depresją i samotnością z inną osobą jest kluczowym elementem radzenia sobie z nimi. Pewnie na zasadzie, że słowo ciałem się stało, dlatego straciło swoja moc. Jak jest w rzeczywistości? Ktoś wysłucha, przytaknie, może poratuje groszem. Bo raz, każdy ma swoje myśli w głowie, z którymi musi się uporać. A dwa, że co to niby ma zmienić? Ktoś nagle znajdzie złoty środek na nasze reakcje i stany? Jeśli masz kogoś, z kim możesz porozmawiać o swojej depresji i samotności, zrób to absolutnie. Czy to terapeuta, coach, przyjaciel czy partner, wypuść te przytłaczające myśli ze swojej głowy na świat. Ale miej realistyczne oczekiwania. Nie dlatego, że każdy jest inny, tylko dlatego, że każdy żyje na własny rachunek i nikt nie przeżyje życia za kogoś innego.
Porozmawiaj z lekarzem
Najlepsze co można robić w czasie emocjonalnego kryzysu. Podejrzewam, że jeszcze nie w naszej części świata, ale mimo wszystko od tego są psychoterapeuci. Żeby wysłuchać i powiedzieć coś mądrego. Dla polaka to ujma na honorze. Dla mnie to sport. Jak nic mi nie jest, to chodzę do psychologa raz na miesiąc. Jak coś mi jest, to w ogóle nie chodzę, bo jakoś źle reaguje na bezczynność. Natomiast po kryzysie bardzo chętnie, o ile mi się chce. Bo z reguły nie pamiętam, co i dlaczego mnie bolało.
Nic tak mnie tak nie leczy psychicznie, jak świadome życie. Uświadamianie jest jak rozkosz. Im szybciej to zrobię, tym szybciej zaakceptuje nowy stan rzeczy. I tym szybciej postaram się go zmienić. Jestem smutny i przygnębiony, gdy czegoś mi brakuje. Wtedy wiem, że zamiast robić to, co lubię i chodzić na spacery, powinienem się skupić na dokonaniu zmian. I wszystko będzie jak dawniej. Po prostu nie pasuje mi niereagowanie. Jestem Strzelcem.
Depresja to konflikt między ego a rzeczywistością. To przepaść pomiędzy tym, co jest, a tym, co byśmy chcieli, aby było.
Antoni Kępiński